Nowa płyta “Czeska” do nabycia w sklepie

Zobacz

Jan Kondrak

Cykl inspirowany życiem Marka Dyjaka

Jan Kondrak

Dublet

 

To tak jakbym stawał u drzwi

I szukał klucza coraz bardziej nerwowo

I tak się z tym czuję

I tak w nieskończoność

To jest jakbym pod wodą był

Wypłynąć nie mógł i się miotał wzorowo

I tak się z tym czuję

I tak w nieskończoność

Tak dobrze

Tak dobrze by mogło

Tak dobrze nam razem więc mogłoby być

Z tą myślą

Z tą myślą tak ciężko

Z tą myślą tak ciężko już dłużej się  kryć

Tak trudno

Tak trudno o szczęście

Gdy czas niełaskawy i ludzie tak źli

I  rośnie

I rośnie czekanie

Gdy szansa  maleje i w domyśle się tli

To  jakby w muzeum tych sław

Obejrzeć mogłam lecz dotykiem wzbronione

Coś ledwie zaczęte

Po kres nie skończone

To  tak jakby  los był u drzwi

Ja byłam jaky wciąż sparaliżowana

To jest jakby rana

Na wieczność zadana

Tak dobrze

Tak dobrze by mogło

Tak dobrze nam razem więc mogłoby być

Z tą myślą

Z tą myślą tak ciężko

Z tą myślą tak ciężko już dłużej się  kryć

Tak trudno

Tak trudno o szczęście

Gdy czas niełaskawy i ludzie tak źli

I  rośnie

I rośnie czekanie

Gdy szansa  maleje i w domyśle się tli

To piosenka o miłości niemożliwej

To piosenka o miłości która mogłaby być

To piosenka o miłości która nie wie gdzie jest

Która czeka na znak aby żyć

Jan Kondrak

Dyjak. Chagall 2020

 

I.

Tu na kopcu mąki miasto me uwite

Łąka dookoła czka cukrową watą

Miasto jest zaklęte Gdy przyjmie banitę

Ten nie ma odwrotu W pysk się bierze za to

II.

Patrzenie oknami jest fascynujące

No a gołym okiem to ból i odraza

Mam okna dachowe i powiększające

Widzę w nich zaświaty Świat zżarła zaraza

Refr.

A zaświatach swoi Grupa krwi ta sama

Świry i frikole  Artystyczna zgraja

Wspomnienia krochmalą Usztywniają pozy

Oni są jak przełom i konkretna baja

A  w zaświatach czuję kiwa cud prawdziwy

Dama bez pretensji do mnie tam się śmieje

Największe wyzwanie  Woda i lewiatan

Zarzuć na mnie słyszę i krew błękitnieje

III.

Księżyc to rogalik zrobiony ze złota

Oprószy kruszonką place i ulice

Zbiorą ją szpilkami panny nieroztropne

Gdy wylecą z okien A ja się zachwycę

IV.

Jestem ciągle sobą Nie gram w żadnym filmie

A czuję że kręcą mnie wciąż i  bez gaży

Więc do bryki wsiadam całej z ameryki

Wiruję z szoferem całym z tatuaży

Refr.

A zaświatach swoi Grupa krwi ta sama

Świry i frikole  Artystyczna zgraja

Wspomnienia krochmalą Usztywniają pozy

Oni wciąż jak przełom i konkretna baja

A  w zaświatach czuję kiwa cud prawdziwy

Dama bez pretensji do mnie tam się śmieje

Największe wyzwanie  Woda i lewiatan

Zarzuć na mnie słyszę i krew błękitnieje

Jan Kondrak

Dyjak. Ucho szofera

 

Refr.

Szofer czeka pod oknem i dba bym nie zasnął

Nosi maskę i światło rozsypał jak wapno

Uchem chłonnym jak bagno poruszył i mlasnął

Klamkę czyści spokojnie i czeka na hasło

Dzisiaj myśl do mnie przyszła jak trąbka wysoka

Która we mnie zbudziła rycerza z  Giewontu

Posłuchałem tej myśli jakby słów proroka

Zacznij życie raz jeszcze tym razem  od frontu

Musisz życia poszukać  gdzieś za obłokami

Zbudowałeś co trzeba co można złowiłeś

Będziesz góry wyrywał Żonglował rzekami

Żyły tak cenne znajdziesz że o nich śniłeś

Refr.

Szofer czeka pod oknem i dba bym nie zasnął

Nosi maskę i światło rozsypał jak wapno

Uchem chłonnym jak bagno poruszył i mlasnął

Klamkę czyści spokojnie i czeka na hasło

Jak żeglarze pradawni a dziś astronauci

Nad miłością tą naszą ujrzałem  wyzwanie

To tak jakbym truciznę sporządził i dał ci

Nie zrozumiesz i ja też nie całkiem kochanie

Zamknij oczy już miła bo chcę byś przespała

Tego co muszę zrobić dziś nikt nie wysłowi

Na wyprawę życiową wyruszam tej nocy

Nie wiem co ci powiedzieć Wiem co rzec szoferowi

Refr.

Szofer czeka pod oknem i dba bym nie zasnął

Nosi maskę i światło rozsypał jak wapno

Uchem chłonnym jak bagno poruszył i mlasnął

Klamkę czyści spokojnie i czeka na hasło

Żegnam

Witam

 

Spadł pierwszy śnieg

Zaklął bramę cieć

To dobry znak by pożegnać się

Ściszony chód

Maskujący frak

Ostatni krąg zanim  ruszę w przód

Na murach Troi Hektor jeszcze trwa

Żegnaj mi miasto moje

Witaj mi ty

Które Bóg da

Widziałem cię

Szłaś za rękę z nim

Myślałem że lżej mi będzie z tym

Pewna jest śmierć

I podatki też

A w życiu mym żal też pewny jest

Na murach Troi Hektor jeszcze trwa

Żegnaj miłości moja

Witaj mi ty

Którą Bóg da

Pomogłeś mi

W każdej chwili złej

Więc pod mój dach dziś zapraszam cię

Niech jeszcze raz

Służy ci mój stół

Wdzięczności dług zawsze będę czuł

Na murach Troi Hektor jeszcze trwa

Żegnaj mi przyjacielu

Witaj mi ty

Kiedy Bóg da

Jan Kondrak

Dyjak. Czarodziejska góra 

Tu na czarodziejskiej górze piąty krzyżyk na wpół mam

Dawnych lat przerzucam żużel Dobry moment Jestem sam 

Widzę drogę która za mną Z dala lepiej widać ją 

Stare smoki już zabiłem Młodym radzę Idźcie stąd 

Dzieckiem czułem się niepewnie Jak ten podrzucony psiak 

Lęk nieufny Gruda krzywdy Ojciec poszedł Umarł brat 

Wieczny głód mnie gnał po świecie Głód Nadprzyrodzony drań 

Wódką Prochem go syciłem Sławą  w gronie pięknych pań 

Dałem dłoń cygance Będziesz sławny rzekła

Stoczysz długą walkę ale wyjdziesz z piekła

Co zdobywasz z trudem to smakuje mocniej

Ziemniak to cukierek gdy cię poją octem 

Byłem księciem życia w nowiu Nów na bakier zawsze jest 

Nów na krzywy ryj do nieba Miałem ubaw Żyłem fest 

Kogo krzywdzisz gdy się bawisz nigdy nie wiesz Później wiesz 

Matki w czas nie doceniłem bo za dobra była też 

Te kobiety mego życia Piękne Dobre Z klasą są

Jak przeprosić Co powiedzieć gdy darować nie masz co 

A jak dziecku wynagrodzić brak kontaktu tyle lat 

Mogę sobie nad tym płakać ale co to teraz da

Dałem dłoń cygance Będziesz sławny rzekła

Stoczysz długą walkę ale wyjdziesz z piekła

Co zdobywasz z trudem to smakuje mocniej

Ziemniak to cukierek gdy cię poją octem 

Głód nadprzyrodzony tężał Nie umiałem władać nim 

Chciałem zdobyć szczyty piękna I w poezję iść jak w dym 

Marsz na szczyty nie dla wszystkich Kiedy nosisz w sobie lęk

Z góry nie patrz nigdy w otchłań bo ta w końcu wciągnie cię 

Mnie wciągnęło i odpadłem Już widziałem piekła dno 

Lecz ktoś mnie asekurował  Dzisiaj myślę że wiem kto

Więc przeżyłem Dam świadectwo Kto nie widział niechaj wie 

Piekło niebo to nie żarty Kocham świat Trzymajcie się  

Dałem dłoń cygance Będziesz sławny rzekła

Stoczysz długą walkę ale wyjdziesz z piekła

Co zdobywasz z trudem to smakuje mocniej

Ziemniak to cukierek gdy cię poją octem 

Jan Kondrak 

Dyjak. Psalm od początku do końca

Bywasz niespodzianie

Nie na zawołanie

Dobrze że tak 

Że brak 

Dobrze że brak

Ja z tęsknoty i marzeń

Wyszukanych obrażeń

Na początku się czułem jak wrak 

Dobrze że tak

Że mnie siałeś swym ziarnem

I podlałeś napalmem

I wyrosłem na gaj dzikich palm

I to mój psalm

Jakoś tak

Dobrze że brak

Bywasz niespodzianie

Nie na zawołanie

Dobrze że tak

Że brak 

Dobrze że wróg

Pług twój miałem za wroga

Kiedy plecy me orał

Kiedy mnie wypędzałeś na mróz

Bym wszystko zniósł 

Bym był rolą i skałą

Źródłem tego co mało 

Dobry chleb żebym dawać dziś mógł 

Jak zboża stóg 

Jakoś tak

Dobrze że wróg 

Bywasz niespodzianie

 Nie na zawołanie

Dobrze że tak 

Że brak 

Dobrze że mgła

Tuman święty i biały 

Wciąga przyszły świat cały

Został mój bardzo bliski i ja 

I tak to trwa 

I do końca ma droga

Pewnie będzie w rozłogach 

Jestem ciekaw gdzie ona ma cel 

Więc idę w biel 

Jakoś tak 

Dobrze że mgła

Obejrzyj teledysk Marka.

Posłuchaj piosenki.

Marek Dyjak - Na wzgórzu rozpaczy

Więcej moich piosenek znajdziesz w tej książce.

Zapraszam do sklepiku

Napisz komentarz